M jak miłość
Kochani
moi, będzie trochę serialowo, czyli M jak miłość. Co prawda, i
tu przyznaję się bez bicia, serialu już dawno nie oglądam, więc za
bardzo nie wiem kto teraz z kim i dlaczego Hanka Mostowiak zginęła w
kartonach, także przemilczę ten wątek (jednak jeśli chcecie sprowadzić
mnie na dobre tory to proszę o streszczenia w komentarzach
).

Ach, czymże jest miłość?! Motyle w brzuchu i dreszczyk
niepokoju połączony z niepewnością, plus nutka ekscytacji, a każdy
dotyk budzi falę pożądania – znacie to? Tak? To bardzo dobrze, bo to
preludium miłosnej przygody! Co do zasady, idea, o której tu mowa, jawi
się w potocznej świadomości i przekazach medialnych jako prawdziwa,
jedyna, wieczna, totalna, bezwarunkowa, a zarazem nieprzewidywalna siła,
która nadaje sens naszej egzystencji. Czasem jest cierpieniem, lecz
zazwyczaj ma charakter mistyczny i jest mocno związana z pożądaniem
seksualnym – erotyczne spełnienie w postaci niekończącej się kaskady
orgazmów. Dobrze mówię? Polać wódki! Miłość to takie ekstremalne
doznanie, które w naszych wyobrażeniach zawsze może być lepsze i lepsze,
i bardziej, i mocniej, i więcej. Wszędzie wokół nas popkultura epatuje
wizją takiej romantycznej miłości forever, lecz wbrew logice, jest to
dość smutna wizja. Dlaczego? Bo nieprawdziwa. Bo to jest miłość
wyidealizowana, jeśli nie wyłącznie to prawie zawsze, heteronormatywna, a
przede wszystkim nieuwzględniająca odmienności, indywidualności,
naszych preferencji i odmiennych potrzeb, naszej ludzkiej ułomności i
wad, i tego, że my sami zmieniamy się, dorastamy, wchodzimy w nowe etapy
życia z coraz większym bagażem doświadczeń. I chociaż wszyscy o tym
wiemy, że życie to dziwka, bo w końcu znamy je z autopsji nie od
wczoraj, to w głębi duszy wierzymy w zmityzowane wyobrażenia „i żyli
długo i szczęśliwie”. W tym kontekście, moi drodzy, idea miłości staje
się ponowoczesną pogonią za wyidealizowanym spełnieniem, utopią. No,
cóż, taka nasza natura, że chcemy być kochani. Więc kochajmy. I jedyne
co mi pozostaje to spuentować truizmem:
nie gońmy białego króliczka.
Ściskam udami
Wiktoria Morella
Komentarze
Prześlij komentarz